Featured

Weekend pod żaglami

W ubiegłym tygodniu 15 i 16 sierpnia odbyła się nasza kolejna doroczna impreza czyli weekend pod żaglami. Z małym poślizgiem ;) informacja jak i co się

odbyło, a było jak zwykle bardzo przyjemnie. W sobotę odbyły się regaty na trasie Chełmza - Zalesie i drugi bieg powrotny na tej samej trasie, w których wzięły udział prawie wszystkie jachty z naszej przystani. Cieszy nas, że do regat dołączyły jachty spoza stowarzyszenia, między innymi Diamond i Jantar a także spontaniczne jacht Karmak. Wszyscy uczestnicy twardo walczyli o jak najlepszą pozycję na mecie, dzięki czemu na wodzie można było zaobserwować piękną walkę. Najbardziej poruszyła mnie postawa naszej szefowej, która nie oszczędzała się wogóle wystawiając na pastwę wiatru i wody całą swoją prezesowską powagę, w czym dzielnie jej towarzyszył Henryk postać swą narażając wraz z nią. I cóż to był za widok .... parafrazując pewne powiedzenie "zobaczyć i umrzeć". Tak sobie myślę, że zwyciężyli by ten wyścig, gdyby nie to że niektórzy zupełnie nie umieli uszanować władzy przy pracy i pognali do przodu ... ale wiadomo co ma wisieć nie utonie, więc jak nie dzisiaj to jutro dopadnie ich za to kara. Byli i tacy,którzy pomagali sobie w regatach dodatkowymi środkami, na przykład Jacek Słupkowski podpływał do współzawodniów i wydawał z siebie jakieś dzikie wrzaski, wychodząc z założenia że jak kogos wystraszy to mu to pomoże i szczerze mówiąc chyba trochę pomagało :) Tak troszkę sobie napunktowałem, jednak jest coś o czym muszę napisać i tu może mi się dostanie, no ale cóż jak już coś piszę to musze pisać prawdę ;). Mianowicie chodzi o wspaniałą grochówkę, którą jak zwykle nie wiadomno kiedy Henryk nam ugotował (ma człowiek talent do gotowania...), a tak naprawdę jeśli chodzi o ścisłość to o podanie tej grochówki. Aż mnie strach to pisać, ale cóż trzeba to stwierdzić: Sadzik wygląda lepiej w tym fartuszku niż Pani prezes i basta. Dalszy ciąg soboty to kiełbaski z grilla i wieczorne śpiewanie szant na przystani, podczas których jak zwykle stery przejął Jacek który bawił towarzystwo do późnych godzin ... a może wczesnych, sam nie wiem. A następny, niedzielny dzień przyniósł jak w sobotę piękną słoneczną i wietrzną pogodę (oczywiście na specjalne zamówienie organizatorów), którą wykorzystaliśmy do swobodnego żeglowania po naszym jeziorku, a w przerwie była chwila chilloutu w Zalesiu. Mam nadzieję, że wszystkim podobało się tak jak mnie.

TUTAJ KILKA FOTEK